1933, 27 październik, Kijów – Odręczne zeznanie aresztowanej Zofii Halkiewicz odnośnie jej „przynależności” do POW[1].

 

Protokół zeznania z dnia 27 X 1933 r.

 

 

Halkiewicz Zofia Kazimierowna, ur. w 1894 r. we wsi Salicha w okręgu Kijowskim, córka obszarnika, Polka, bezpartyjna, zamężna, wykształcenie: 7 klas szkoły handlowej. Służąca, obywatelka USRR, niekarana. Członek związków zawodowych. W ostatnich latach pracowała w kancelarii Izby Handlowej Rejonu Oktabrskiego w Kijowie.

 

            Urodziłam się w 1894 r. we wsi Salicha w okręgu kijowskim. Moi rodzice nie posiadali majątku, ojciec zaś arendował na 500 dziesięcinach ziemi u obszarników Branickich. Do 14 roku życia byłam przy rodzicach i otrzymałam wychowanie, podobne jak dziewczęta z mego środowiska, nie mające zbyt wielkiego pojęcia o życiu w jego szerokim zakresie. W 1908 r. wysłano mnie na nauki do Warszawy, gdzie przebywałam do 1910 r. Uczyłam się w prywatnym pensjonacie. Przyjechałam stamtąd do Kijowa, gdzie do 1912 r. kontynuowałam naukę w Szkole Handlowej.

            W 1912 r. na życzenie rodziców przerwałam naukę. W 1913 r. wydano mnie za mąż za Stefana Lisickiego – w owym czasie studenta Politechniki Kijowskiej.   

            Od 1914 do 1917 r. żyłam w przysiółku Irpeń koło Kijowa. Lisicki w 1916 r. ukończył naukę, a następnie został zmobilizowany. W wojsku służył do 1918 r.

W tym też rozeszłam się z mężem, ale mieszkałam nadal w Irpiniu aż do jesieni. Następnie wyjechałam do Kijowa, a pod koniec maja 1919 r. wyjechałam na Krym, gdzie przebywałam do początku 1922 r. W tym czasie żyłam już z obecnym moim mężem K. I. Zilewem, który także wyjechał ze mną na Krym.

W 1922 r. powróciłam do Kijowa, gdzie mieszkałam do 1923 r., tj. do przyjazdu Lisickiego i za jego namową w 1923 r. wyjechałam do Polski. Z Polski wróciłam w 1925 r. i przez cały czas aż do aresztowania mieszkałam w Kijowie pracując w różnych instytucjach na podrzędnych stanowiskach. Z uwagi na sytuację ekonomiczną moich rodziców i ich poglądy polityczne od małego wychowywana byłam w duchu polskiego nacjonalizmu. Mój wyjazd na nauki w Warszawie miał na celu wychowanie mnie w takim właśnie duchu, ażebym po powrocie do domu potrafiła utrzymać polską pozycję na Ukrainie – „być prawdziwą Polką” w tych warunkach.

            Na okres mego pobytu w Warszawie datuje się moja znajomość z członkiem PPS – Janem Szilganem, który już w tym czasie* miał niemały wpływ na nacjonalistyczne ukierunkowanie moich poglądów. W czasie nauki w Kijowie znalazłam się wśród koleżanek, także znajomych Szilgana, które całkowicie sympatyzowały z PPS i stopniowa zostałam wciągnięta w ich środowisko. W okresie tym prowadziłyśmy rozmowy o konieczność walki z caratem, za niezawisłość Polski, o ciężkim położeniu narodu i poprawie jego sytuacji przez uzyskanie niepodległości. Mówiłyśmy o tym, że Polska pragnie polepszenia sytuacji chłopów i ich wyzwolenia – wszystko to wpływało na moje poglądy, gdyż podobne rzeczy słyszałam od mojej – w owym czasie lewicującej – matki.

To wszystko przekonało mnie do poglądów nacjonalistycznych. Jasnego poglądu na temat walki politycznej w tym okresie oczywiście mieć nie mogłam. Ale jedno było dla mnie absolutnie zrozumiałe – że Polska powinna być niezależną, że Ukraina – to też Polska i za to trzeba koniecznie walczyć. Do żadnych partii formalnie nie należałam, ale całkowicie sympatyzowałam z PPS i aktywnie włączyłam się w jej działalność. Po rewolucji w Rosji i przez cały okres przeróżnych przewrotów i walk na Ukrainie, bezwarunkowo byłam zwolenniczką walki o niepodległość Polski, choć aktywnego w niej udziału nie brałam.

Mieszkając w Irpiniu i Kijowie utrzymywałam kontakty ze swoimi koleżankami Pigłowską, Bojkowską i innymi, z nimi również* prowadziłam rozmowy o niezależności Polski, przyłączeniu do niej Ukrainy, która według naszych poglądów była nieodłączną częścią Polski – o „Polsce od morza do morza”. Szczególnie aktywnie rozmowy takie prowadziłyśmy z legionistami, którzy po rozbiciu legionów zostali na Ukrainie i ukrywali się w polskich domach. U nas także ukrywało się trzy osoby – dwóch u matki i jeden u mnie.

Pod koniec 1919 r. w czasie jednej z takich rozmów Wanda Pigłowska opowiedziała mi o istniejącej na Ukrainie podziemnej organizacji kontrrewolucyjnej - POW, w skład której wchodziła. Stawiając sobie za cel zagarnięcie Ukrainy i przyłączenie jej do Polski, a także stworzenie niezależnej polskiej republiki wspólnie z Ukrainą. Wówczas POW prowadziła walkę przeciw wszelkiej władzy na Ukrainie, w tym jednak okresie było już jasne, że cała ta działalność powinna zostać skierowana na walkę z władzą radziecką i bolszewikami.

            „Organizacja”* w tym okresie skupiała wszystkie polskie elementy nacjonalistyczne i kontrrewolucyjne, którym rewolucja odebrała uprzednią uprzywilejowaną pozycję i zepchnęła na margines tworzącego się nowego społeczeństwa (księży, obszarników itp.). Pragnąc utrzymać swoją pozycję przez zagarnięcie Ukrainy i „niezależność” Polski ta zgraja pasożytów zeszła do podziemia, usiłując na wszelkie możliwe sposoby szkodzić władzy radzieckiej. Wymienione cele organizacji całkowicie korespondowały z moimi poglądami i nastawieniem. Całkowicie solidaryzowałam się z działalnością, którą prowadziła POW. W tym czasie za namową Pigłowskiej stałam się faktycznym członkiem organizacji, choć aktywna moja działalność w POW rozpoczęła się w kilka miesięcy później po spotkaniu ze Skarbkiem i dzięki jego silnemu wpływowi na mnie.

            Skrabka znałam wcześniej jako Szackiego. Studiował on razem z moim pierwszym mężem Lisickim w Kijowie. Na spotkaniu ze mną poruszył kwestię istnienia POW i powtórzył w przybliżeniu to, co mi mówiła Pigłowska, przy czym poinformował mnie także, że w Kijowie stworzono pod kierownictwem Dandysa i innych Polską Robotniczo-Chłopską Partię Komunistyczną, skupiającą kadry peowiackie w celu zamaskowania ich konspiracyjnej działalności, a następnie przenikania do KP(b)U, aby stwarzać bazę dla skuteczniejszej walki z bolszewikami i władzą radziecką przez niszczenie Partii i bolszewików od wewnątrz.

            Tutaj Skarbek widząc we mnie oddaną peowiaczkę i nacjonalistkę zaproponował mi wstąpienie do PRKKP i załatwił mi konieczne formalności oraz zarekomendował mnie do partii. Na pierwszym walnym zebraniu dzięki rekomendacji Skarbka zostałam wybrana do Komitetu Partii. Od tego czasu rozpoczęła się moja aktywna działalność w POW pod kierownictwem Skarbka. W składzie PRKKP w tym okresie aktywną rolę pełnili peowiacy – oprócz Skarbka, także Bzowski, Sokołowski, Politur, Bicz i inni, których nazwisk już nie pamiętam. Już od pierwszych dni po wybraniu mnie do komitetu pracowałam w charakterze sekretarza technicznego, dzięki czemu uczestniczyłam w kursie podstawowej działalności kierowniczej grupy POP na czele ze Skarbkiem. Równocześnie otrzymałam polecenie od Skarbka i innych, aby wciągać do partii i POW polskie elementy nacjonalistyczne.

Zajmowałam się także konspiracyjną pracą wywiadowczą. Często otrzymywałam polecenia śledzenia tych bądź innych ludzi, chodzenia po mieszkaniach, w celu stwierdzenia kto tam mieszka i informowania o ich działalności, co wykonywałam. Jak wówczas sądziłam, robiliśmy to po to, aby poznać stronników bolszewickich i na wypadek przewrotu mieć możliwość ich szybkiego zlikwidowania. Na podstawie moich danych, a także innych członków organizacji, którzy działali w ten sam sposób przygotowywano – opatrzone odpowiednimi uwagami - listy bolszewików, które przechowywane były u Bzowskiego. Jednocześnie prowadzono działalność wywiadowczą na różnych odcinkach, szczególnie w wojsku i wszystkie materiały wysyłano do Polski. Przypominam sobie wypadek, że wysłano mnie do Korostenia, aby przekazać materiały do Polski, na co przystałam. Jednakże nastąpiła zmiana decyzji i zdecydowano się wysłać tam mężczyznę. Kto pojechał? – nie wiem.

            Wykorzystując możliwości członków partii, peowiackie kierownictwo przez komitet partyjny wydawało polskim obszarnikom i elementom burżuazyjnym dokumenty które zabezpieczały ich mienie i gwarantowały nietykalność. Wszyscy peowiacy działający w partii posiadali odpowiednie przepustki, dzięki którym mogli poruszać się dowolnie po mieście nawet po godzinie policyjnej, co wykorzystywali do działalności kontrrewolucyjnej.

            Skarbek, Sokołowski i Bozowski, pod przykrywką legalności, wykonali wówczas ogromną pracę werbunkową dla POW. Plany kierownictwa POW w tym okresie zmierzały do opanowania wszystkich działów aparatu władzy i partii z CzK włącznie, wprowadzając tam członków „Organizacji” za pośrednictwem komitetów partyjnych. Wszystko to było z całą bezwzględnością realizowane. Przy przemianie PRKKP w KP(b)U wszystkie kontrrewolucyjne elementy wciskane były w struktury partyjne. Zajmował się tym bezpośrednio Skarbek i kierownictwo POW. Później wszystkie ważniejsze odcinki pracy były opanowane przez członków organizacji. Politur został skierowany do pracy w CzK. Przy bezpośrednim i aktywnym udziale Skarbka prowadził tam działalność prowokatorską, chroniąc członków organizacji i prześladując elementy przychylne władzy radzieckiej.

Pod koniec maja 1919 r., kiedy władza rozpoczęła represje przeciw peowiakom, oddelegowano mnie na Krym, gdzie Wydział Zabezpieczenia Socjalnego organizował kolonie dziecięce i uzdrowiska, dzięki czemu uniknęłam represji. Na Krymie zatrzymałam się w Ewpatorii, która przez pewien czas zajęta była przez Denikina. Dla większego bezpieczeństwa udałam się do pełnomocnika polskiego konsulatu w Sewastopolu i powiedziałam kim jestem w rzeczywistości. Poprosiłam, aby wydano mi dokumenty, zaświadczające o polskim obywatelstwie, które rychło otrzymałam. Potem wyjechałam do Sewastopola, gdzie przebywałam do 1921 r.

            Na początku 1921 r. udałam się do Kijowa, aby zabrać stamtąd dzieci. Po drodze wstąpiłam do Charkowa, gdzie spotkałam Skarbka. W czasie rozmowy poinformował mnie on, że organizacja w Kijowie została rozbita i obecnie należy zmobilizować niedobitki i jak najszybciej reaktywować działalność. Zaproponował mi, abym została w Kijowie i podjęła pracę w jakiejś polskiej instytucji, oczekując na jego przyjazd. Prosił, aby powiadomić o tym znajdujących się w Kijowie członków POW – Stępkowską, Wojnowicz, Długołęcką, Zagórską i innych. Powiedział mi także, że żona jego wyjechała do Polski. Z rozmowy z nim i listów, które mi czytał, zrozumiałam, iż uczyniła to dla „organizacji”. Skarbek także wręczył mi przesyłkę dla polskiego biura Partii Komunistycznej w Kijowie do osobistego przekazania jednemu z pracowników, nazwiska którego już nie pamiętam. Skarbek wręczył mi także list polecający do Przewodniczącego Czeka - Liwszyca, aby zrobili dla mnie wszystko co możliwe. List ten miał charakter ogólny, abym mogła korzystać z niego w różnych sytuacjach. I tak po przyjeździe do Kijowa, gdy dowiedziałam się, że matka moja została aresztowana, wykorzystałam ten list aby ją uwolnić.

            Peowiacy, z którymi skontaktowałam się po przyjeździe – Stempowska, Długołęcka, Wojniłowiecz, Sabatowska, Zagórska, Śnieżko, Piasecka i inni, byli przerażeni przeprowadzanymi represjami, ale pomimo tego nadal prowadzili swoją działalność, głównie w dziedzinie ukrywania majątków i kosztowności, pomagania rodzinom aresztowanych, a dzieci kontrrewolucjonistów umieszczano w domach dziecka pod innymi nazwiskami. Intensywnie prowadzono wówczas pracę wywiadowczą i informacyjną. Mimo, że organizacja została rozbita, sprawa zorganizowana była w ten sposób, że wcześniej wiedziano o planowanych aresztowaniach. Materiały do Polski przekazywane były wówczas przez uchodźców. Jak stwierdziłam po moim przyjeździe, organizacja w czasie mojej nieobecności koncentrowała się na organizowaniu band. Pod przebraniem zakonnic czy przekupek członkinie POW jeździły po wsiach i miastach, w celu zbierania materiałów i przygotowywania gruntu pod powstanie. U mojej matki mieścił się „sztab peowiaków”, w którym działali: Korzeniowski, siostra Stefania i inni, za co matka została aresztowana i zwolniono ją jedynie za wstawiennictwem Skarbka. Koniecznie należy dodać, że kiedy przybyłam z Krymu do Kijowa, to na przejazd pociągiem otrzymałam delegację od Wydziału Oświaty w Sewastopolu, gdzie napisano, że jadę w sprawach kolonii letnich. Kiedy powiedziałam o tym Skarbkowi, zaproponował, abym postąpiła podobnie w Kijowie, tzn. żeby sprowokować wysłanie dzieci i wychowawców na Krym, aby jeszcze bardziej utrudnić sytuację na Krymie, gdzie w owym czasie panował wielki głód. W Kijowie usiłowałam to zrobić, ale bez rezultatu.

            Po zwolnieniu matki z aresztu zdecydowaliśmy, że powrócę na Krym, ona zaś wyjedzie do Polski. Ojciec w tym czasie już był w Polsce, matka jednak z nim nie żyła. Lesicki – mój pierwszy mąż – też był w Polsce, a Zylew, z którym w tym czasie żyłam był na Krymie. Po tej decyzji wyjechałam zatem na Krym, gdzie przybyłam na początku 1922 r.

W 1922 r. kiedy na stałe przeniosłam się do Kijowa, znów włączyłam się aktywnie do peowiackiego podziemia. Mimo rozbicia „organizacji” w latach 1920-1921, znaczna część działaczy POW pozostała na wolności. Było także wielo osób z nami sympatyzujących, które bezpośredniego udziału w działalności POW nie brały, ale były z nią związane ideologicznie. Doszliśmy zatem do wniosku, iż władzę radziecką nie będzie tak łatwo obalić, a perspektywy pozostania tutaj są coraz gorsze. Zwolnionym z więzienia pozwalano wyjechać i zabrać ze sobą rodzinę, co wykorzystywano w ten sposób, że agenci powracali do Polski pod przykrywką wyjazdu do krewnych w Polsce. Głównym organizatorem wyjazdów do Polski był w tym czasie Skarbek, a wśród wyjeżdżających wówczas było wielu członków POW: Kleidins, Zagórska Maria, Wojniłowicz, Długołecka, Stempowska, Czarnocki, Piegłowscy, Ewa Czarnocka, Sochacka i wielu innych.

Z tych , co pozostali i prowadzili aktywną działalność kontrrewolucyjną znałam: Skrabka, Politura, Sokołowskiego, Bicza, A. Radziejewskiego, S. Zagórską, W. Śnieżkę, Horewicza, Zelenkę, Sagatowską, Kuryłowicz, Szumowicz, Krzyżanowskiego, Ł. Rudnicką, Orzech, Świętka (pracował w Charkowie), Wdowskiego (wieś Bołotnica), Wigurę (Berdyczów), Bozwskiego, Jadwigę Rudnicką (wieś Fuśnia), Kostronia i innych, których już nie pamiętam.

Charakter organizacji w tym okresie bardzo się zmienił, przez to, że z jednej strony znaczna część peowiackich kadr wyjechała do Polski, z drugiej zaś, ci którzy zostali w wyniku represji zmuszeni zostali zejść do podziemia i działać w ścisłej konspiracji. Zasadniczo, działalność opierała się na działalności rozkładowej i zbieraniu dla Polski informacji o wszystkich dziedzinach życia w ZSRR. Organizacja kierowana była z Polski bezpośrednio przez Piłsudskiego. W Kijowie kierowali „organizacją” Skarbek i Politur, pod którymi znajdowało się szereg osób, którym z kolei podlegali działacze, stojący niżej w strukturze POW. Praca była tak zaplanowana, że niżej usytuowani członkowie „organizacji” nie mieli pojęcia, kto nią kieruje, mieli bowiem kontakt jedyne ze swoimi bezpośrednimi zwierzchnikami, którzy z kolei kontaktowali się z wyżej stojącymi. Miało to na celu, nie dopuszczenie do zdekonspirowania. Nowe kadry organizacji werbowano głównie z miejscowej ludności polskiej i uciekinierów z czasów wojny, którzy nie zdążyli powrócić do Polski. Wszyscy ci ludzie przesiąknięci byli ideą niepodległej Polski wraz z jej nieodzownymi prowincjami – Ukrainą i Białorusią. Jednocześnie umacniająca się władza radziecka i bolszewizm przekreślały te ideę, zagrażając polskim imperialistycznym dążeniom, dlatego też przekonywano tych ludzi o konieczności walki z bolszewizmem i władzą radziecką.

Z instrukcji napływających z Polski, wynika, że aby przygotować grunt do zajęcia przez piłsudczyków Ukrainy i Białorusi, POW zobowiązana była do nasilenia działalności konspiracyjnej przeciwko władzy radzieckiej. Działalność taka miała początek już od pierwszych dni rewolucji, a koncentrowała się na tym, aby z jednej strony osłabić wpływ partii i władzy na ludność oraz obalać ustanowiony porządek, z drugiej zaś rozbudzać wśród ludności nastroje wrogie władzy radzieckiej i partii, co było korzystne dla Polski, gdyż dyskredytowało politykę bolszewików.

W celach realizacji zaplanowanych zadań dezorganizowano pracę we wszystkich dziedzinach, tak przemysłu i rolnictwa, jak i również pracy kulturalno oświatowej. Członkowie organizacji pracując nie tylko w przedsiębiorstwach, aparacie gospodarczym i instytucjach kulturalnych, ale również wewnątrz partii, przez sabotaż i szkodzenie z premedytacją rozkładali wszystkie wymienione dziedziny. Jednocześnie prowadzono silną agitację wśród Ukraińców i Białorusinów, która rozbudzała nastroje patriotyczne i religijne oraz sprzeciw wobec prowadzonej przez władzę polityki.

W celu pracy rozkładowej w przedsiębiorstwach werbowano peowiaków spośród pracowników tej czy innej instytucji, którzy swoją działalnością wnosili chaos w działalność danego przedsiębiorstwa i drogą agitacji wciągali innych do sabotowania pracy, czyniąc z nich nowych członków POW. Agitacja na wsi w owym czasie prowadzona była głównie przez duchowieństwo i pozostałych jeszcze obszarników, a także ich pomagierów, którzy pozostali na wsi, aby zachować polską pozycję. Nie mogąc zatrzymać ziemi, ulokowali się w szkołach jako nauczyciele, znajdując tutaj zarobek bez specjalnych umiejętności, jak również w kooperatywach, spółdzielniach, radach wiejskich, kołchozach itp.

Oprócz tego agitacja prowadzana była za pośrednictwem tych członków organizacji, którzy ze względu na charakter pracy mogli wyjeżdżać w teren (instruktorzy, korespondenci, lektorzy itp.). Organizowali oni łączność między poszczególnymi miejscowościami i Kijowem, jak również umieszczały ludzi POW w terenie. Główną bazą agitacyjną w tym czasie było oczywiście kułactwo. Praca kierownictwa organizacji prowadzona była w warunkach ścisłej konspiracji. Główne gniazdo znajdowało się w redakcji polskiej gazety w Kijowie (Kreszczatyk 38), gdzie rezydowało główne kierownictwo – Skarbek, Politur i inni – i gdzie napływały wszelkie informacje z wszystkich odcinków polskiej działalności, nie tylko z peowiackiego podziemia, ale od ludzi pracujących legalnie, co także odbywało się przy współudziale i kierownictwie peowiaków, a tym samym wypaczany był jej polityczny charakter. Otrzymywane bezpośrednio z Polski wytyczne i polecenia, realizowane były przez kierownictwo razem z tymi ludźmi, którzy pracowali na różnych stanowiskach, a następnie zlecali swoim podwładnym i w ten sposób zadanie było wprowadzane w życie.

O ile mi wiadomo, w latach 1922-1923 r. kierownictwo organizacji reaktywowanej po aresztowaniach (1920-1921) wyglądało następująco: Skarbek, Politur (pracownik CzK) i Wiszniewski. W redakcjach i wydawnictwie – Skarbek, Politur, Bzowski, A. Radziejowski, ja – Halkiewicz, Sokołowski, Wiszniewski. W instytucjach kulturalnych: Krzyżanowski (kierownik), Zalenko, Szumowicz, Hurewicz, Radzioński, Ł. Rudnicka, Kuryłowicz, Orzech, Kwiatkowski. W instytucjach wiejskich – Wdowski, K. i W. Śnieżko, Majkowska, Jadwiga Rudnicka. Łączność z konsulatem – Sagatowska, Ewa Czarnocka, W. Śnieżko, ja – Halkiewicz. Łączność z Polską poza konsulatem – Wdowski, Jadwiga Rudnicka. Oto ludzie z którymi często się spotykałam i których pamiętam. Oprócz tego szereg osób – członków POW prowadziło działalność na innych jeszcze odcinkach. Było ich wielu, ale bezpośredniej łączności z nimi nie miałam, dlatego nie mogę ich wymienić, a części ludzi, których spotykałam rzadko, dziś już nie pamiętam. Oprócz wymienionych osób zajmujących się łącznością z Polską, przyjeżdżali do nas kurierzy z Polski przywożąc zalecenia i konkretne rozkazy dla organizacji. Byli to przede wszystkim ludzie, którzy w swoim czasie wyemigrowali do Polski – obeznania z miejscowymi warunkami i posiadający tutaj wiele kontaktów. Przyjeżdżali tutaj legalnie pod pozorem spotkań towarzyskich lub też pod przykrywką misji dyplomatycznych. Wymienione wyżej osoby po przyjeździe tutaj oprócz działalności kontrrewolucyjnej parały się wywozem kosztowności oraz regulacją spraw majątkowych swoich, a także innych, które zostały im zlecone. Wykorzystywanie dyplomatów dla przywożenia instrukcji tutaj oraz sprawozdań o pracy organizacji do Polski dawało pewność, że nie zostaną oni poddani rewizjom i materiały nie zostaną przechwycone.

Działalność moja w tym okresie polegała na tym, iż gdy po przyjeździe z Krymu pracowałam w magazynie polskiego wydawnictwa „Trybuna”, którego kierownikiem był Sokołowski, do naszych obowiązków oprócz zbierania informacji i przekazywania ich do Polski należało wysyłanie w teren kontrrewolucyjnej literatury. W tym celu zbieraliśmy i rozsyłaliśmy podręczniki, beletrystykę, broszurki religijno-patriotyczne, wydawnictwa „Ludu Bożego”, modlitewniki, śpiewniki pieśni legionowych itp. Nie wysyłaliśmy natomiast literatury z wydawnictw radzieckich, przy czym zauważyć trzeba, że nie przedstawiała ona większej wartości, gdyż wydawana była pod naszym peowiackim kierownictwem. Oprócz tego, Wiszniewski przemycił z Polski 20 paczek kontrrewolucyjnej literatury, oficjalnie odnotowanej jako lektury szkolne i jako takie były one rozprowadzane. W naszym magazynie mieszkał niejaki Orzech – członek POW, który nielegalnie przedostał się z Polski, Na moje i Sokołowskiego polecenie rozwoził on literaturę kontrrewolucyjną do wskazanych miejsc, a także wykonywał szereg odpowiedzialnych misji. Szczególnie często jeździł do Berdyczowa – do członka POW – Wigury, gdzie woził modlitewniki i broszurki o charakterze kontrrewolucyjnym.

W literaturę kontrrewolucyjną zaopatrywaliśmy także polskie szkoły i domy dziecka, co odbywało się za pośrednictwem pracujących w nich członków POW. Co się tyczy domów dziecka, to w tym okresie nie miałam bezpośredniej styczności z tymże zagadnieniem, ale od osób, z którymi o tym rozmawiałam (Wojnowicz, Zagórska i inni), wiedziałam, że coraz trudniej jest wychowywać dzieci w duchu narodowo-patriotycznym, mimo że wychowawczyniami były zakonnice i tym podobne. Opiekunki – członkinie organizacji, prowadziły, szczególnie wśród dorastającej młodzieży, swoistą działalność wychowawczą zachęcającą do walki z władzą radziecką, a w szczególności usiłowały rozłożyć pracę w domach dziecka. W tej destrukcyjnej działalności znacznie pomogło nam duchowieństwo. Na przykład na ulicy Precławskiej, korzystając z pomocy księdza Żmigrodzkiego, bardzo aktywnie działała Wojniłowicz. W tym okresie wysyłano dzieci z domów dziecka do Polski. Działalność ta prowadzona była pod kierownictwem Krzyżanowskiego. Wysyłane były oczywiście dzieci o określonych poglądach (szczególnie dojrzewające). W charakterze opiekunów wyjeżdżały stąd osoby, dla których pozostanie tutaj było niebezpieczne. Na tę działalność państwo przeznaczało ogromne środki.

Wiosną 1923 r. do Kijowa przybyła Ewa Czarnocka – pracowniczka konsulatu. Przywiozła ona instrukcje odnośnie dalszej pracy i osobiście kontaktowała się z członkami organizacji - również ze mną. Zbierała ona informacje oraz dawała nam zalecenia ukierunkowujące naszą działalność. Pamiętam, że utrzymywała ona osobisty kontakt z Jadwigą Rudnicką mieszkającą w Fuśnie, Mańkowską i rodziną Śnieżków, którzy mieszkali w byłym majątku Mańkowskich w guberni podolskiej. Jej odwiedziny w tym okresie miały na celu wzmocnienie pracy organizacji, zwiększenie liczebności jej członków (szczególnie na wsi), usprawnienie działalności kontrrewolucyjnej i przygotowanie gruntu na wypadek wkroczenia Polaków. Oprócz tego Czarnocka za pośrednictwem Hurewicza, który pracował w ministerstwie oświaty – w wydziale domów dziecka, usiłowała nawiązać kontakt z ukraińskimi domami dziecka i destabilizować ich pracę. Informacje o sytuacji domów dziecka i o prowadzonej w nich pracy otrzymywała ode mnie w magazynie. Nieco później – w tym też roku – przyjechał z Polski mój pierwszy mąż – Lisicki, który przybył jako kurier dyplomatyczny i uczestnik delegacji do spraw cukrownictwa, w rzeczywistości zaś przybył w sprawach dotyczących naszej działalności. Przywiózł on rozkazy, które przekazał Skarbkowi. Oprócz tego w sprawach związanych z cukrownictwem odwiedził on pewnego inżyniera, mieszkającego w Dionizyjskim zaułku, w sprawie destrukcyjnej działalności na tym polu. W Polsce Lisicki powiązany był z byłymi pracownikami tutejszych cukrowni. Inżynier ów – nazwiska nie pamiętam – powinien był przekazać materiały, po które Lisicki wysłał mnie. Był to stosunkowo duży pakunek, który Lisicki zabrał ze sobą do Polski.

Po rozmowach ze Skarbkiem zdecydowano, że pojadę do Polski, pobędę tam przez jakiś czas, a później znowu wrócę, ale Lisicki powinien wyjechać wcześniej. Przed wyjazdem Lisicki polecił mi, abym skontaktowała się z członkiem POW – Wigurą i odebrała od niego materiały o sytuacji w zakładach skórzanych i o ludziach pracujących w fabryce, z pomocą których realizować można było kontrrewolucyjną działalność. Po te materiały wysłałam do Wigury ww. Orzecha, który przywiózł wszystko co trzeba, a ja powiozłam to do Polski. Orzech następnie przy pomocy PTP przeniknął do komsomołu, a potem pojechał na wieś w charakterze nauczyciela. Gdzie pracuje – nie wiem.

Jeszcze przed moim wyjazdem do Polski otrzymałam osobiście od konsula Soroki pieniądze dla organizacji, po które byłam w jego prywatnym mieszkaniu.

O wydaniu pieniędzy dla organizacji, konsulat otrzymał polecenie od Lesickiego, który będąc tutaj zaprowadził mnie do konsulatu, aby zakomunikować, że to ja będę odbierać pieniądze. Pieniędzy było dużo, sumy jednak nie pamiętam. Przekazałam je Sokołowskiemu lub Bzowskiemu – tego też nie pamiętam, oni zaś mieli przekazać je Skarbkowi. W tym okresie raz otrzymałam pieniądze od Soroki osobiście dla mnie – kilka tysięcy marek – dokładnie nie pamiętam ile. Lesicki również dawał mi pieniądze. W maju 1923 r. w związku z porozumieniem zawartym pomiędzy Lesickim i Skarbkiem, wyjechałam do Polski. Spotkałam tam Wandę Czarnocką (dawniej Szczygłowską) i innych znajomych peowiaków. Szczegółowo informowałam ich o sytuacji i życiu na Ukrainie, o sytuacji organizacji itp.

Jesienią, kiedy z urlopu powrócił mąż Wandy – Wiktor Czarnocki – pracownik sztabu generalnego – były adiutant i osobisty przyjaciel Piłsudskiego, zdecydowano, że powinnam wracać z powrotem do Kijowa. Nie chciałam wyjeżdżać, głównie ze względu na dzieci. Wtedy Lisicki zagroził mi, że wywiezie dzieci do Afryki. Odebrał mi je i oddał do klasztoru. Zabroniono mi spotykać się z nimi, aż do czasu, kiedy będę gotowa wyjechać do Kijowa. Byłam zmuszona zgodzić się na to, tak wiec zaczęłam starania o zezwolenie na powrót, co udało się mi załatwić dzięki pomocy Skarbka, który w sprawie tej zwracał się do Kominternu. Na wiosnę 1925 r. otrzymałam zezwolenie na powrót do ZSRR.

Podczas mego pobytu w Polsce, odwiedził mnie mój stryjeczny brat Trzeszewski – pracownik* II oddziału sztabu generalnego, przebywający do tej pory w Jugosławii w obozach białogwardzistów, w celu badania ich nastrojów i działań. Wiem przy tym, iż pobory odbierał on z wywiadu i miał w pracy dobrą opinię. Otrzymał on polecenie skierowania mnie na kurs pracy wywiadowczej i podziemnej, aby zdobyć pewne wiadomości i umiejętności.

Oprócz tego, rozmawiał ze mną także jeden z jego kolegów – pracownik wywiadu, celem zaznajomienia mnie z metodami pracy wywiadowczej. Dawano mi do czytania odpowiednią literaturę, zaznajamiano z metodami obserwacji itp. (szczegółowe zeznania w tym zakresie złożę osobno). Uświadamiano nas również czego wymaga się od działaczy POW w ZSRR. Razem z przeprowadzeniem wyżej wymienionych kursów, odnośnie właściwego prowadzenia pracy wywiadowczej w ZSRR, jako zadania dla POW wskazywano organizowanie band i grup zbrojnych. Mówiono mi także, że na terenie Polski II oddział sztabu generalnego organizuje grupy, celem wypadów na terytorium radzieckie. Wymienione bandy miały być organizowane z różnych elementów, którzy uciekli do Polski, jak machnowcy, petlurowcy i inni. Wszystkie te elementy według planu sztaby generalnego były zgrupowane w strefie przygranicznej, po to, aby w każdym momencie można było rzucić je do walki przeciw ZSRR.

Swój pobyt w Polsce, według kierownictwa POW, wykorzystać powinnam nie tylko na instruktaż, ale także na to, aby pracować na miejscu. Korzystając z tego, że wielu uważało mnie za bolszewiczkę, miałam skontaktować się z polskimi komunistami i przeniknąć do ich środowiska. Koniecznie należy dodać, iż wszystko to zostało uzgodnione między Skarbkiem i Lisickim, a przed moim wyjazdem Skarbek wręczył mi pismo do Ostrowskiego – polskiego komunisty, dzięki któremu miałam przeniknąć do podziemnej KPP. U Ostrowskiego miałam powiedzieć, że jestem „Zoja od Skarbka”****.

Ostrowski mógł to sprawdzić jedynie przez swoje siostry, które znały mnie jeszcze z 1921 r. jako członka partii. Tego zresztą Skarbek nie przewidział, wszystko jednak wykonałam należycie, a Ostrowski – jak przyznał się później – sprawdzając mnie przez siostry, przekonał się, iż jestem oddaną komunistką i skierował do innych towarzyszy. W ten sposób przeniknęłam do komunistycznej konspiracji i o jej poczynaniach informowałam pewnego pracownika wywiadu. Później, przez pewien czas, dzięki wywiadowi otrzymałam mieszkanie, w którym zbierali się komuniści. Tym sposobem wielu z nich zostało aresztowanych. 8 marca 1924 r. podczas obchodu dnia kobiet do mieszkania wkroczyli funkcjonariusze policji politycznej, dokonując masowych aresztowań.

Kierownictwo POW w Polsce bardzo ściśle współpracowało z II oddziałem sztabu generalnego i wywiadu. I tak na przykład Czarnocki, jak i szereg innych czołowych funkcjonariuszy sztabu, był jednocześnie członkiem POW. Przed wyjazdem otrzymałam instrukcje zarówno od POW jak i ze sztabu generalnego. W tym czasie rozmawiali ze mną Czarnocki, Lisicki, Siedlecki i inni, których nazwisk dziś już nie pamiętam. Wszystkie polecenia, które szczegółowo przekazałam Skarbkowi, wyglądały następująco:

1. Sabotowanie budownictwa w rolnictwie, przeszkadzanie w kolektywizacji rolnictwa, przez agitację i dyskredytację władzy radzieckiej.

2. Szkodzenie i sabotowanie pracy w zakładach przemysłowych.

3. Szkodzenie i sabotowanie działalności transportu kolejowego.

4. Szkodzenie i sabotowanie pracy na niwie kulturalno-oświatowej (w szkołach, uczelniach, teatrach, klubach itp.), zarówno na odcinku polskim i ukraińskim, przez dyskredytację polityki partii w tym zakresie.

5. Werbowanie w szerokim zakresie członków do organizacji POW, szczególnie z wrogich do władzy elementów.

6. Tworzenie zbrojnych grup partyzanckich na wsi.

7. Organizowanie zbrojnych grup dywersyjnych w przemyśle i transporcie.

8. Organizowanie zamachów na odpowiedzialnych radzieckich i partyjnych działaczy zarówno w mieście jak i na wsi.

9. Organizowanie band politycznych i prowadzenie przez nich różnych napadów na kooperacje, banki itp.

10. Zdobywanie wszelkich informacji o sytuacji w rolnictwie i nastrojach, zbieranie materiałów planów i tajnych dokumentów i przesyłanie do Polski.

11. Zdobywanie kosztowności oraz waluty i przerzucanie ich do Polski.

 

            Ta działalność POW realizowana była aż do chwili obecnej.

Oprócz tego, po powrocie do Kijowa przywiozłam osobiste listy do Skarbka, Jadwigi Rudnickiej z Fuśni, Wdowskiego i Gniwińskiego oraz paczki dla Skarbka i Gniwińskiego. Wszystkie te przesyłki należało oddać do rąk własnych, co też uczyniłam z wyjątkiem Gniwińskiego, któremu przekazałam za pośrednictwem Sokołowskiego. Oprócz tego otrzymałam szereg poleceń od byłych obszarników znajdujących się w Polsce. Skorzystałam z ich tutejszych kontaktów, realizując przy ich pomocy cele POW. Szczególnie związałam się z Wdowskim i Jadwigą Rudnicką, z którymi uzgodniliśmy realizowanie działalności. W tym celu wielokrotnie wysyłałam na Białocerkowszczyznę byłego służącego mego kuzyna – obszarnika Romana Obnickiego (nazwiska nie pamiętam, ale zna go Bolin i jego żona), który objeżdżał szereg wsi zakładając cukrownie i organizując tam działalność. W wielu wsiach (Połowiecka, Palaniczynce, Łosiatyń, Salinowka i inne) założono organizacje powstańcze, dzięki którym systematycznie zrywane były wszystkie kompanie i przez to w wyżej wymienionych wsiach, powstawał głód i wiele przypadków śmierci głodowej.

Dane o tej akcji przekazywałam Skarbkowi a oprócz tego przez Sagatowską informacje wędrowały do konsulatu.

Po powrocie z Polski pracowałam do końca 1935 r. w tymże samym magazynie „Trybuny” w Kijowie. Praca tam przebiegała podobnie, jak i uprzednio w latach 1922-1923. Oprócz tego ja i Sokołowski spotykaliśmy się z członkami organizacji od których otrzymywaliśmy informacje. Byli wśród nich: Roman, Borowska, Czajkowski i jakiś Janek, którego nazwiska nie pamiętam. Bardzo wielu peowiaków przychodziło wówczas do Sokołowskiego, lecz ich nazwisk nie pamiętam. Szczególnie wielu przychodziło z PTP, redakcji i domów dziecka. Koniecznie podkreślić trzeba, że w tym czasie, praca w magazynie znacznie się rozwinęła. Pod kierownictwem peowiaków wydawnictwo wypuszczało nowe książki o nacjonalistycznym zabarwieniu, inne książki jako chłam wycofywano ze sprzedaży i kierowane na przemiał, na czym państwo ponosiło ogromne straty finansowe.

Jesienią 1925 r. przeszłam do pracy w domu dziecka. Praca w domu dziecka członków POW w owym czasie była podobnie ukierunkowana jak w latach 1922-1923. Pamiętam, że w czasie przyjmowania dzieci wiejskich do domu, staraliśmy się w pierwszej kolejności przyjmować dzieci kułaków i „zamożnego elementu”. Oprócz tego celowo wprowadzano bałagan w działalności gospodarczej domu. W domach dziecka pracowali wówczas członkowie POW: Zielenko, Kuryłowicz, Flota, Albertyn, Szczygielski, Karpielewicz, Jaroszyński i inni. Całą działalnością kontrrewolucyjną w domach dziecka kierował wówczas Snadzki, który pracował w ministerstwie oświaty, On również kierował pracą POW w polskich szkołach, klubach itp. Z członków POW pracujących w tym czasie w szkołach znam Szumowicz, Rudnicką i innych.

Na początku 1926 r. przeszłam do pracy, do redakcji gazety „Głos Młodzieży”, która była ściśle związana z redakcją „Sierpa”, gdzie już uprzednio zagnieździło się kierownictwo POW. Skarbek w tym czasie pracował w Rabotprosie, często jednak przychodził do redakcji i faktycznie sztab POW tutaj się znajdował. Pracując w redakcji na wszelkie sposoby sabotowaliśmy gazetę, wypaczając jej treść i linię polityczną. A jako że gazeta ta kierowana była przede wszystkim na wieś, uchodziło to nam bezkarnie. Po przeniesieniu redakcji do Charkowa zatrudniłam się w szkole partyjnej w charakterze maszynistki, gdzie zostałam skierowana przez Skarbka, w celu nawiązania kontaktu z terenem za pośrednictwem słuchaczy tej szkoły oraz zdobywania materiałów z tego zakresu, a przy okazji wyszukiwania członków POW do pracy w szkole. Niestety zadania tego nie udało mi się zrealizować, gdyż po półtorej miesiąca zostałam zwolniona na skutek redukcji etatów. Nie poprzestałam jednak na tym i na początku 1930 r. zwerbowałam do POW Alisę Kondraszewą, którą członek POW – Podchajny przyjął do szkoły partyjnej. Aż do mojego aresztowania wszystkie zebrane materiały przekazywała mi, później nie wiem kto je odbierał. Po moim uwolnieniu mówiła mi ona, że materiały przekazywała bezpośrednio do konsulatu. Oprócz Kondraszewej w szkole partyjnej pracowali peowiacy – Podchajny, Borowska i jeszcze jedna kobieta-wykładowca, związana z Borowską, której nazwiska nie znałam.

Po zwolnieniu z szkoły partyjnej nie pracowałam nigdzie. Miałam w domu maszynę do pisania, pracując dorywczo dla DWU i Sorabkoopa[2]. Równocześnie pracowałam też dla organizacji drukując dla niej materiały.

W tym czasie przepisywałam materiały dotyczące sytuacji w kraju (szczególnie na Ukrainie) na wszystkich odcinkach, w szczególności o likwidacji i wysiedlaniu kułactwa, o kolektywizacji, buntach chłopskich i działalności organizacji w poszczególnych dziedzinach. Było tych materiałów bardzo dużo i o różnym charakterze, dziś już jednak dokładnie nie pamiętam. Otrzymywałam je od Skarbka i Politura. Kilka miesięcy przed moim aresztowaniem w 1930 r. przystąpiłam do pracy w wydawnictwie, gdzie wraz z Bolinem, Bzowskim, Konarskim i Grodeckim, a pod bezpośrednim zwierzchnictwem Politura, prowadziłam szkodliwą i kontrrewolucyjną działalność podczas przygotowywania do druku niektórych publikacji. Po uwolnieniu z aresztu w 1931 r. aż do dnia kolejnego aresztowania pracowałam z przerwami w przedszkolach oraz na budowie. Obawiając się dalszych represji, aby nie narażać organizacji na dekonspirację kontakt z wieloma jej członkami zerwałam. Utrzymywałam jedynie kontakt z Bolinem, Bzowskim i Kondraszewą.

Członkowie POW, którzy prowadzili działalność, do ostatniej chwili wykonując polecenia przychodzące z Polski, a z którymi spotykałam się podczas mojej działalności to:                   

Skarbek

Politur

Bolin

Sokołowski

Wandurski – teatr polski

Bzowski

Ł. Rudnicka – Polski Instytut Wychowania Społecznego (PIWS)

Szumowicz – w 1931 r. wydalona

Stankiewicz – na Białorusi

Skubski – PIWS

Konarski – wydalony

Czaja

Radziowski A. – leśnictwo

Szczygielski – dom dziecka „Flota”

Ryś – rejon marchlewski

Perkowicz

Benokowski – szkoła mechaniczna

Kwiatkowski – PIWS

Balmur – teatr polski

Świątek – zakład elektryczny

Krzyżanowski

Wiszniewski

Dobrzyński

Wdowski – wieś Bołotnica w rejonie owruckim

Orzech – nauczyciel szkoły polskiej w terenie

Jaroszyński

Jaroszyńska

Wigura M. – Berdyczów

Albertyn Wanda

Terpielewicz – dom dziecka

Lizoń

Organiszczak

Podhajny – PIWS

Zariczny

Maciejewski

Majewska - poczta

Wasilewski – wysłany

Snacki

Roman (imienia i nazwiska nie pamiętam)

Kaliszczak

Siemionowa

Klitko

Szmidt

Borowska – dom dziecka

Borowska – szkoła partyjna

Czajkowski

Kondraszewa

Kostro – lekarz

Grudecki

Bicz

Sagatowska – wysłana

Piszynnik – wykładowca w szkole partyjnej, koleżanka Borowskiej

Janek (imienia i nazwiska nie znam, związany z Sokołowskim)

 

            Oprócz tego w teatrze polskim pod kierownictwem Wandurskiego w typografii w PIWS i PTP, na kolei, w bazie tramwajowej, w Bołotnicy w rejonie obruckim, w Białej Cerkwi i otaczających ją wsiach, w Berdyczowie, w zakładach skórzanych działają organizacje i grupy POW, które do ostatniej chwili nie zaprzestały swojej działalności. Ich skład personalny nie jest mi znany. Wymieniam członków POW, prowadzących działalność na poszczególnych odcinkach:

 

Na odcinku wiejskim – Wdowski, Roman, Ryś, Orzech, Jaroszyński i Jaroszyńska, Politur, Skarbek, Wiszniewski, Wandurski, Stankiewicz, Radziowski, Perkowicz, Kwiatkowski, Balmur, Snacki, Kaliszczak, Bicz, Dobrzyński i ja – Halkiewicz.

 

W przemyśle: Politur, Sokołowski, Bzowski, Świątek, Wigura, Majewska, Kaliszczak.

 

W transporcie kolejowym: Sokołowski, Kaliszczak, Politur.

 

Zbieraniem materiałów i informacji w gruncie rzeczy zajmowali się wszyscy członkowie organizacji. Najbardziej aktywnymi byli: Sokołowski, Bolin, Rudnicka, Stankiewicz, Ryś, Perkowicz, Kwiatkowski, Wiszniewski, Wdowski, ja – Halkiewicz, Jaroszyński, Snadzki, Roman, Sagatowska.

 

Organizacją grup bojowych w transporcie, przemyśle i na wsi zajmowały się głównie osoby tam mieszkający i pracujący. Kierowali tym Skarbek i Politur.

 

Na odcinku kulturalno-oświatowym pracowali peowiacy zatrudnieni w szkołach, wyższych uczelniach, klubach itp., chociaż większa część z nich zajmowała się głównie działalnością o charakterze szpiegowskim, zbieraniem pieniędzy i kosztowności, oraz przerzucaniem ich do Polki zajmowali się w tym czasie Simionowa i Kwitko, a w pierwszych latach Ewa Czarnocka.

 

W celu wykonania postawionych przed organizacją zadań i przygotowania gruntu pod interwencję POW prowadziła szkodliwą działalność kontrrewolucyjną we wszystkich dziedzinach i na wszystkich odcinkach budownictwa kraju bez przerwy werbując gdzie się da nowych członków do swojej organizacji. Odbywało się to na kolei, w fabrykach oraz w innych zakładach, warsztatach Kijowa i innych miast. Całość pracy na wsi prowadziły wrogie władzy elementy, które wkręciwszy się do spółdzielni, leśnictwa, szkół i kołchozów, celem prowadzenia działalności kontrrewolucyjnej na wsiach wykorzystywali wyjazdy służbowe działacze centralni. Na podstawie napływających od członków organizacji informacji, kierownictwo w osobach Skarbka i Politura sporządzało sprawozdania okresowe, obejmujące całokształt sytuacji w kraju, częstokroć sfałszowane, które wysyłano do Polski. Często materiały te drukowałam osobiście, a wysyłane były przez Skarbka. Większość materiałów uzyskanych w wyniku działalności szpiegowskiej również wysyłane były do Polski przez Skarbka. Pewna część materiałów wysyłana była przez niektórych członków POW do Konsulatu Polskiego w Kijowie. Za pomocą Sagatowskiej i Ewy Czarnockiej również przekazywałam wiele materiałów do Konsulatu. Oprócz tego szereg osób miało bezpośredni kontakt z Polską i przekazywało materiały bezpośrednio tam, stamtąd zaś otrzymywały odpowiednie informacje. O konkretnych metodach kontaktów z Polską, trudno jednoznacznie opowiedzieć, gdyż były one niezwykle różnorodne. Oprócz tego Konsulat za pośrednictwem członków organizacji zbierał informacje o życiu w ZSRR, które wykorzystywano w polskiej prasie w charakterze propagandy antyradzieckiej.

            Praca w instytucjach kulturalno-oświatowych prowadzona była szczególnie intensywnie, tj. w instytucjach gdzie była większa ilość członków POW. Były to jednostki wyspecjalizowane w kontrrewolucyjnej działalności. Z premedytacją utrudniano przygotowanie kadr, aby wypuszczać ludzi niekompetentnych i tym samym skompromitować władzę radziecką. W instytucjach kulturalnych pracowali: Politur, Krzyżanowski, Snadzki, Szmidt, Wandurski, Ł. Rudnicka, Skubski, Flota, Kwiatkowski, Balmur, Dobrzyńki i inni.

            Jednocześnie POW prowadziła działalność o charakterze terrorystycznym przygotowując i dokonując zabójstw poszczególnych działaczy partyjnych i radzieckich. W ciągu ostatnich lat na podstawie wypowiedzi Politura, Bzowskiego i innych członków organizacji wiedziałam, że peowiacy dokonali na wsi wielu terrorystycznych aktów, zabójstw wiejskich aktywistów, korespondentów i pracowników instytucji rejonowych. Gdzie to było i kto to robił obecnie nie pamiętam. Osobiście nie spotkałam się z tym. Wiem jednak, że na tę działalność otrzymano w 1926 r. broń, którą przemycono przez Olewsk i dostarczono Rudnickiej do Fuśni oraz Wdowskiemu do Bołotnicy. Jeśli broń powędrowała gdzieś jeszcze, nic o tym nie wiem.

            Zeznania uważam za nie zakończone.

 

Z. Halkiewicz

[podpis odręczny]

 

Przesłuchiwał:

Pełnomocnik SPO KOO GPU

Czertkow

[podpis odręczny]

 

Oryginał, rękopis w języku rosyjskim.

DA SBU, spr. 60830-FP, t. 8, k. 20-37.


[1] Każda strona numerowana odręcznie. Własnoręczne podpisy Halkiewicz na każdej stronie zeznania.

* Wyraz poprawiono, poprzednio było „w tym okresie”.

* „Również” dopisane nad linijką.

* Pierwotnie „dana organizacja”.

* W tekście przekreślono „funkcjonariusz”.

**** W teście przekreślone: „iż to ja”.

[2] Sorabkoop – Związek Spółdzielni Robotniczych.

 
 

Powrót