27 stycznia 1931, Moskwa – Informacja dla DPU USRR byłego dyrektora Polskiego Technikum Pedagogicznego w Kijowie W. Szmidta „Uwagi odnośnie polskiej pracy w Kijowie”*

 

 

Uwagi na temat pracy polskiej w Kijowie

 

W związku z aresztowaniami, przeprowadzonymi przez organy DPU wśród polskiego nauczycielstwa w Kijowie (Rudnicka, Szumowicz i inni) uważam za konieczne dodać od siebie kilka uwag w powyższej sprawie.

Pracowałem w Kijowie od września 1926 r. do 1930 r. w charakterze dyrektora Polskiego Technikum Pedagogicznego. Zanim przybyłem do Kijowa miałem w Charkowie możliwość zapoznania się, na podstawie pisemnych materiałów (protokołów, referatów itp.) i osobistych rozmów, z sytuacją pracy polskiej w Kijowie.

Czytając protokoły Wszechukraińskiego Zjazdu Nauczycielstwa Polskiego, który odbył się w 1926 r. (przed moim przyjazdem na Ukrainę), stwierdziłem, że do sprawy nauczycielki Szumowicz od samego początku podchodzono dwojako, albo z pełnym zaufaniem, co owocowało między innymi wysuwaniem (przez Sowińską i Szedzińskiego) jej kandydatury do prezydium, albo też z krytycyzmem (Teodor).

Sowińska pracowała wtedy w Kijowskim wydziale oświaty, a Szedziński w charkowskim Ministerstwie Oświaty w jego polskim wydziale. Zajęty Polskim Technikum Pedagogicznym zarówno na linii organizacyjnej, jak i dydaktyczno-ideologicznej, poświęcałem mało uwagi innym polskim zagadnieniom. Jednakże miałem już wtedy pewne podejrzenia. Kiedy starałem się rozbić „ciepłą kompanię”, która zadomowiła się w Technikum (Snadzki, Wernyhora, Wasilewski, Hołokowski, Radziejowki) natknąłem się na duży opór ze strony polskiego komitetu dzielnicowego nr 47. Na czele tego komitetu stała Nowakowska (członek partii), ale rzeczywistym jego kierownikiem była Rudnicka. W swoim czasie (nie pamiętam dokładnie kiedy) na czele tego komitetu stał Snadzki, który kierownictwo w nim całkowicie przekazał Rudnickiej – sekretarzowi komitetu. W tym okresie wyrobiła sobie ona opinię, „obrońcy” pracujących. Za pośrednictwem Nowakowskiej antysowieckie elementy z tego komitetu usiłowały wpływać na studentów technikum, gdyż była ona wtedy komsomolskim szefem organizacji partyjnej i członkiem zarządu Technikum. Nowakowska namawiała studentów-członków zarządu do sabotowania jego posiedzeń i wystąpień przeciwko zwolnieniu Snadzkiego oraz jego kliki. Ostatecznie została ona odsunięta od kierowania komsomołem, ja zaś doprowadziłem do usunięcia jej z zarządu.

Polska Szkoła Pracy wraz z innymi polskimi i rosyjskimi szkołami technicznymi, wykorzystywana była jako baza dydaktyczna dla studentów-praktykantów. Studenci zawsze skarżyli się (Brodowski, Chmielewski i inni), że wszędzie są przyjmowani należycie, tylko nauczyciele Szkoły Pracy odnoszą się do nich nieżyczliwie. W Kijowie i Charkowie czyniłem różne zabiegi, aby tę niekorzystną atmosferę polepszyć. Jednak większość polskich komunistów, szczególnie Skarbek i Snadzki (przebywający obecnie w Niemirowie) byli zadowoleni z kierownictwa Szumowicz. Jedynie Wiszniewski i Politur odnosili się doń krytycznie, gdyż nowa szkoła nie posiadała jeszcze należytego ideologicznego charakteru. Prócz tego pochodzenie społeczne uczniów w dalszym ciągu jest niewłaściwe. Jak nie było, tak nie ma w szkole silnego proletariackiego lobby oraz silnych organizacji młodzieżowych.

Gdzieś w połowie 1928 r. doszło do poważnych niesnasek na punkcie hucznie planowanego jubileuszu Szumowicz. Skarbek, Snadzki i Nowakowska optowali za jego zorganizowaniem, natomiast Kwiatkowski i inni zajęli bardziej umiarkowane stanowisko, uważając że obchody należy przeprowadzić skromniej. Podobne stanowisko prezentował Komitet Dzielnicowy. Ostatecznie, za zgodą Okręgowego Związku Nauczycielstwa, Skarbek przystąpił do przygotowania jubileuszu, moje zaś postulaty nie zostały przyjęte przez organizację partyjną. Jak pamiętam, poparł mnie tylko Szymro. Podkreślić należy, że Szumowicz aż do końca popierana była przez niektóre kręgi polskiego nauczycielstwa. Na jubileuszu wystąpili z przemówieniami Skarbek, Snadzki i Nowakowska, referując jej działalność sowiecką i wspominając jej socjalistyczną przeszłość (Skarbek).

W Komitecie Dzielnicowym niektórzy towarzysze wystąpili przeciw wypaczaniu polityki klasowej (Nowakowska, Snadzki, Rudnicka, Kowalewska), jednakże cały kolektyw nauczycielski występował zawsze w ich obronie.

Jednocześnie nauczyciele bezpartyjni na czele z Rudnicką, Kowalewską i Szumowicz, starali się prowadzić swoistą taktykę, z jednej strony za wszelką cenę bronić komunistów, którzy znajdowali się pod ich wpływem, tworząc sobie z nich tarczę, z drugiej zaś strony występować przeciw komunistom, realizującym prawidłową politykę partyjną. W ten sposób wszystkimi środkami dążyli do skłócenia komunistów i rozkładu kierownictwa partyjnego, w celu prowadzenia własnej działalności.

W związku z tym Snadzki usiłował zdezorganizować praktyki studentów w szkole nr 11. Selenko natomiast zezwalał Kaliszczakowi (obecnie pracującemu w zarządzie miejskim) oraz Symrze na posługiwanie się państwowym sprzętem i na wykorzystanie warsztatu szkoły zawodowej dla swoich prywatnych celów. Kaliszczak otrzymał za to ostrą reprymendę i ostrzeżenie.

Sobota, który przed Kaliszczakiem pracował w szkole zawodowej informował Polskie Biuro OPK (Politura) o kontrrewolucyjnych poglądach kierującego szkołą Selenki i o antyradzieckich nastrojach wśród uczniów, jednak w rezultacie to on został przez Polskie Biuro wyrzucony z pracy. Nie pomogło nawet jego oświadczenie i moje protesty na posiedzeniu tegoż Biura, w którym uczestniczyłem w charakterze gościa. Usunięcie Soboty z pracy w szkole zawodowej uważałem i nadal uważam za wielką pomyłkę towarzyszy z Polbiura, zwłaszcza zaś kierownika Politura, dlatego, że sprzyjało to umacnianiu nastrojów kontrrewolucyjnych, a także dlatego, iż było to rezultatem nacisków środowiska kontrrewolucyjnego na Polskie Biuro w Kijowie.

Na początku 1929 r. napisałem artykuł do polskiego moskiewskiego czasopisma „Myśl Bolszewicka” („O polskiej pracy” - Aleksander). Skarbek uważał, że jest to sygnał dla polskiego środowiska. W następstwie tego artykułu zwolniono z pracy Selenkę, Snadzkiego, Szumowicz i Nowakowską. Jednocześnie polska gazeta „Trybuna Radziecka” w Moskwie zamieściła cykl krytycznych artykułów o rozkładzie pracy na polskim odcinku w Kijowie. W związku z artykułem Aleksandra (Szmidta) została utworzona komisja z Teodorem (przewodniczącym Polskiego Biura KC KP(b)U) na czele. Jej ustalenia były jednak raczej powierzchowne. Wygląda na to, że nie chciała ona dotrzeć do sedna tych wypaczeń, dlatego też poprzestała na decyzji o usunięciu Szumowicz ze stanowiska kierowniczego w szkole. Towarzysz Łazowert[1] (kierownik Polskiego Biura KC KP(b)U) wraz z Teodorem zdecydowali o przeniesieniu Szumowicz z Kijowa do Charkowa na stanowisko dyrektora innej polskiej szkoły. Na podstawie tej decyzji zwolniłem ją z pracy w Technikum, gdzie pracowała od 1925 r. (2 godziny tygodniowo). Propozycja Łazowerta nie została jednak wykonana. Otrzymałem od niego za pośrednictwem Biura Polskiego (konkretnie Kwiatkowskiego) polecenie, aby zatrudnić ją w Technikum. Polecenia tego nie wykonałem.

Szumowicz pozostała w szkole jako zwykła nauczycielka i Snadzki w imieniu rady pedagogicznej zatrudnił ją jako kierowniczkę organizacji młodzieżowych. Tymczasowym dyrektorem szkoły mianowano Kowalewską. Podkreślić należy, że na artykuł „Aleksandra” zareagowano z wielkim opóźnieniem, a wyżej wymienione decyzje zapadły dopiero pod koniec roku szkolnego.

Z tego powodu między wrześniem a grudniem tegoż roku napisałem do gazety „Trybuna Radziecka” szereg korespondencji i artykułów pod pseudonimem „R. T.”, „Roman T.”, „Antoni”, „Świadomy”. W rezultacie prasowej krytyki Komitet Dzielnicowy nr 47, który początkowo bronił Szumowicz (żona Skarbka i inni), przyjął decyzję o odsunięciu jej od pracy ideologicznej w ogóle (patrz mój artykuł w „Trybunie Radzieckiej” nr 77 z 1929 r.). Jednak kilka miesięcy później Skarbek przeprowadził na posiedzeniu Frakcji Komunistów Okręgowego Komitetu Pracowników Oświaty rehabilitację Szumowicz, na podstawie której została ona dopuszczona do prac w niepolskich szkołach w Kijowie. Podkreślić trzeba, iż jeszcze przed tą decyzją Skarbek umieścił ją w jednej z radzieckich szkół w Kijowie.

Selenko usunięty z pracy w polskiej szkole za działalność wywrotową także znalazł sobie przytułek w innej szkole (chyba ukraińskiej). W wyżej wymienionych artykułach domagałem się dogłębnego zbadania sytuacji i zadowalającego jej uzdrowienia. Jednakże osoby te, pomimo kontrrewolucyjnego zabarwienia ich działalności, do ostatniej chwili pracowały na odcinku ideologicznym.

W związku z tym, że przyznając stypendia niezłomnie kierowałem się pochodzeniem klasowym studentów, a także w związku z moim wystąpieniem prasowym przeciwko kontrrewolucyjnej inteligencji; stałem się ofiarą skomasowanego ataku tejże inteligencji (szkoły pracy, Komitetu Dzielnicowego). Odbywało się to za zgodą polskich komunistów na kierowniczych stanowiskach (Skarbek, Wiszniewki, Politur i inni). W styczniu 1929 r. w Technikum pracowały jednocześnie trzy komisje. Pierwszą z nich była Komisja Kontroli Państwowej, drugą - komisja Rejonowego Komitetu Wykonawczego, trzecia zaś to Komisja Ochrony Pracy. W rezultacie wykazałem bezpodstawność wszystkich wysuwanych przeciwko mojej osobie oskarżeń. Ciekawe, iż oskarżano mnie o to, że nie przyjmowałem robotników do Technikum (Wasilewski zesłany do Sołowek). Wiem dokładnie, że dwie ostatnie komisje wysłane były z inicjatywy Komitetu Dzielnicowego (Rudnicka i Nowakowska). Dla dokładniejszego naświetlenia sytuacji koniecznie należy podkreślić, że gdy organizacja partyjna Technikum wysunęła kandydaturę Borowskiej do rady wiejskiej, nauczycielstwo Szkoły Pracy na swoim zebraniu (przed wyborami) głosowało przeciwko niej, argumentując, że to „kandydatura Szmidta, którego dyktatura panuje w organizacji partyjnej”. Stwierdziwszy jednak, iż między Borowską i Szmidtem istnieją poważne nieporozumienia[2], z wielkim entuzjazmem (!) poparli tę kandydaturę.

Wysuwając przeciwko mnie spreparowane zarzuty dążono do usunięcia mnie ze stanowiska. Wysłano w tym celu (moim zdaniem stała za tym Rudnicka ze swą kliką) Oblowlennę (klerykalny pracownik techniczny PTP) na przeszpiegi do mojej gospodyni – Rosjanki A. I. Sieczeny, aby stwierdzić jaki jest mój do niej stosunek. Kiedy jej odpowiedź okazała się „niezadowalająca”, Oblowlenna namawiała gospodynię (60 lat), aby zawiesiła w kuchni ikonę. Kiedy Sieczena odmówiła, zdenerwowana Oblowlenna powiedziała: „uważajcie aby wam razem ze Szmidtem uciekać nie przyszło”. O całym zajściu wiedział towarzysz Fiszer.

Powyższe informacje stanowią jedynie suplement do tego, co pisałem już wcześniej w prasie, dlatego też uważam za stosowne, dołączyć tutaj wspomniane artykuły, zarówno moje, jak i innych korespondentów, którzy podobnie jak ja sygnalizowali niebezpieczną sytuację w jakiej znalazła się praca polska w Kijowie. Szczególną uwagę pragnę zwrócić na artykuł w „Trybunie Radzieckiej” - „Garść przykrych faktów” podpisany przez „Starego Pracownika” oraz na „List otwarty” Skarbka opublikowany w „Sierpie” (nr 90 z 1929 r.).

Przechodzę teraz do charakterystyki poszczególnych osób, podkreślam jednak, że nie zamierzam przeprowadzać dokładnego ich omówienia.

1. B. Skarbek. Pochodzenie szlacheckie. Były członek „Polonii w Kijowie” w 1914 r. Jego pierwsza żona wyjechała do Polski, gdzie wyszła za mąż za polskiego oficera. Jego obecna żona jest córką podpułkownika, byłego obszarnika, wypędzonego ze swego majątku na Wołyniu i mieszkającego do dziś w jednym domu ze Skarbkiem. Pracując w związkach zawodowych pracowników oświaty, prowadził zdecydowanie oportunistyczną politykę. Bronił profesora Hołowkowskiego wbrew decyzji Biura Polskiego o jego zwolnieniu.

Na jednym z zebrań członkowskich Sekcji Pracowników Naukowych (w Domu Uczonych), wystąpił przeciw prawidłowym propozycjom aspirantów, stając po tronie starej profesury.

Popierając Rudnicką, na każdym kroku przedstawiał ją jako oddaną działaczkę radziecką. Wprowadził Rudnicką do zarządu Okręgowego Komitetu Pracowników Oświaty. Bronił ją na każdym zebraniu Komitetu Dzielnicowego oraz przed krytyką w prasie. Kiedy w „Trybunie Radzieckiej” z 1929 r. ukazał się artykuł pt. „Komitet Dzielnicowy w jednej osobie”, Skarbek w sposób zdecydowany starał się ją wybielić. W tym celu przysłał do mnie do domu Niemieszajewę, aby zaprosić mnie na zebranie i udobruchać. Skarbek bronił Rudnickiej aż do końca. Wymienione artykuły na temat Rudnickiej sprowadzają się do następujących wniosków:

1) ona sama jednoosobowo kierowała komitetem dzielnicowym;

2) wciągnęła do związku Wasilewskiego;

3) odmówiła przyjęcia do związku, pracującej w szkole, żony Soboty;

4) wysłała swoją matkę do Polski, która śle jej pieniądze na utrzymanie.

            Skarbek maczał palce także w wyjeździe do Polski Zelenki i Kuryłowicz (patrz artykuł „Starego Robotnika” w „Trybunie Radzieckiej” nr 78 lub 79 z 1929 r.). Wysunął i podtrzymywał kandydaturę Zakrzewskiej do Komitetu Dzielnicowego, reklamując ją jako sprawdzoną działaczkę radziecką. W 1928 r. organizował jubileusz Szumowicz.

            Po usunięciu Szumowicz z pracy na odcinku ideologicznym, Skarbek wkręcił ją do pracy w ukraińskiej albo radzieckiej szkole i usprawiedliwiał ją na forum Okręgowego Komitetu Pracowników Oświaty.

            Widać jasno, że Skarbek na każdym kroku bronił Szumowicz i Rudnicką, nie zważając na krytykę polskich komunistów i prasy radzieckiej. Moim zdaniem Skarbek był i jest w Kijowie, głównym filarem burżuazyjnej polskiej inteligencji kontrrewolucyjnej.

2. Snadzki. Był on całkowicie pod wpływem Rudnickiej i Szumowicz. Pod jego protektoratem w szkole pracy formowała się dowodzona przez Szumowicz i Rudnicką silna grupa wywrotowców. Maczał palce w wyjeździe do Polski Zelenki i Kuryłowicz. Kuryłowicz i Gąsiorowską, usunięte z pracy przez byłego polskiego inspektora oświaty - Krzyżanowskiego, na powrót zatrudnił. Pozostawał w zażyłych stosunkach z Szumowicz. Często zachodził do niej na herbatę, omawiając z nią swoje osobiste sprawy. Kiedy wyjeżdżał z Kijowa w mieszkaniu Szumowicz urządzono mu „wieczorek pożegnalny”, w którym uczestniczyła część nauczycielstwa.

            Znajdując się pod wpływem wrogich elementów niejednokrotnie usiłował zerwać praktykę pedagogiczną PPT w szkole polskiej.

3. Skarbek Halina – jako członek Komitetu Dzielnicowego prowadziła ostrą walkę przeciwko mojej polityce. Podburzała przeciw mnie studentów, sprzeciwiała się zwolnieniu Szumowicz i tylko pod naciskami krytyki prasowej zgodziła się w końcu na jej zwolnienie. Krytykę Rudnickiej w gazecie „Trybuna Radziecka” – „Komitet Dzielnicowy w jednej osobie”, scharakteryzowała na zebraniu jako nagonkę prasową. Utrzymywała bliskie kontakty towarzyskie z Zakrzewską, w mieszkaniu której spotykała się z księżmi (m. in. z Naskręckim[3]).

            Halina Skarbek była stałym wyrazicielem i drogowskazem polityki Skarbka względem polskiej inteligencji.

4. Selenko (nie mam na jego temat nic do dodania, ponad to, co napisałem już w gazetach: „Myśl Bolszewicka”, „Trybuna Radziecka” i „Głos Młodzieży”).

5. Moim zdaniem szczególną rolę w tym wszystkim odgrywała i nadal odgrywa Wanda Wasilewska[4]. Usiłowała ona (z powodzeniem) przy pomocy „swoich wdzięków” przeciągnąć na stronę kontrrewolucji Snadzkiego. Była agentem operacyjnym wywrotowej grupy polskiej inteligencji. Nieodzownie podkreślić należy, że była żoną Gorbijewskiego[5], byłego członka partii we Lwowie, pracującego w swoim czasie w rejonie marchlewskim. Na to koniecznie trzeba zwrócić uwagę. Obecnie otrzymała ona posadę w szkole pracy u tow. Brzozowskiego[6].

6. Brzozowski sprzeciwiał się aresztowaniom nauczycieli z tejże wywrotowej grupy i do ostatniej chwili bronił Rudnickiej. Wiem, że berdyczowski oddział GPU miał pewne podejrzenia odnośnie jego pracy na polskim odcinku. W czasie, kiedy szkołą kierowała Szumowicz, panowała w niej dyscyplina pracy. Z nastaniem Brzozowkiego dyscyplina ta spadła, poziom nauczania uległ obniżeniu i nie było należytego wychowania proletariackiego. Rozwijał się antysemityzm. Jedyne jego osiągnięcie to pozyskanie kilku młodych nauczycieli, którzy jednak znajdują się pod wpływem starego nauczycielstwa.

            Brzozowski jest tarczą burżuazyjnej inteligencji.

 

W. Szmidt

[podpis odręczny]

 

Oryginał w języku rosyjskim, rękopis atramentem.  

CDAHOU, fond 263, op. 1, spr. 57003, k. 120-129.

 


* Na pierwszej stronie dokumentu w lewym górnym rogu napisano ołówkiem: „wykorzystano”:


 

[1] Samuel Łazowert

[2] Wspomniane nieporozumienia pomiędzy Szmidtem i Borowską, przebiegały głównie na gruncie zmian kadrowych, przeprowadzanych przez dyrektora i jego stronników z pominięciem zarządu komsomołu. Antagonizm ten przerodził się wkrótce w otwartą wojnę dwóch grup, z których pierwsza kierowana była przez Szmidta i Gorszkowskiego, druga natomiast przez Borowską i Śliwińskiego. Sytuacja zaostrzyła się do tego stopnia, że obrzucano się wzajemnie wyzwiskami (także na ulicy), a nawet doszło do szamotaniny i rękoczynów. Konflikt został zażegnany dopiero przeniesieniem Borowskiej i Gorszkowskiego oraz naganą udzieloną Szmidtowi. Zob.  Polacy na Ukrainie, t. III, dok. nr 40.  

[3] Kazimierz Naskręcki (1878-1950) – polski duchowny. Od 1927 r. proboszcz parafii św. Aleksandra w Kijowie. Od 1928 wiceadministrator apostolski diecezji żytomierskiej, a po aresztowaniu ks. Teofila Skalskiego jej administrator. W 1929 r. aresztowany przez NKWD i w 1930 r. skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 10 lat łagrów. W 1932 r. został odesłany do Polski w ramach wymiany więźniów politycznych. Zmarł w 1950 r. w Kwidzynie. Zob. także Teofil Skalski, Terror i cierpienie, Lublin-Rzym-Lwów, 1995; Roman Dzwonkowski, Losy duchowieństwa katolickiego w ZSRR 1917-1939, Lublin 1998.

[4] Wanda Wasilewska-Gorbijewska (1909-?) – aktorka, Polka. W latach 1930-1937 r. pracowała w polskim teatrze w Kijowie. W 1937 r. aresztowana pod zarzutem działalności w POW. W 1956 r. brała udział w procesach rehabilitacyjnych aktorów represjonowanych w latach trzydziestych. Zob. Polacy na Ukrainie, t. III, s.   ; Piotr Horbatowski,  W szponach polityki. Polskie życie teatralne w Kijowie 1919-1938, Warszawa 1999.  .

[5] Ostap Gorbijewski (1903-1938) – aktor, reżyser, działacz kulturalny. W 1923 r. wyemigrował ze Lwowa do ZSRR i w 1927 r. wstąpił do polskiego studia aktorskiego w Kijowie. W latach 1932-1933 kierował także kółkiem dramatycznym przy Polskim Klubie Robotniczym. Aresztowany w 1933 r. cztery lata spędził w więzieniu. W 1938 r. ponownie aresztowany pod zarzutem działalności antyradzieckiej, skazany na karę śmierci i rozstrzelany. Zob.  Polacy na Ukrainie, t. III, s.   ; Piotr Horbatowski, op. cit.

[6] Marian Brzozowski – dyrektor polskiej Szkoły Pracy w Kijowie, wykładowca PIWS. W 1934 r. aresztowany. Zob. także: Henryk Stroński,  Represje stalinizmu wobec ludności polskiej na Ukrainie w latach 1929-1939, Warszawa 1998, s. 212.     

 
 

Powrót